Tekst pochodzi z bloga: http://prawdziwa-namibia.braclowiecka.pl/
Już kilkadziesiąt kilometrów za przejściem granicznym z Białorusią świat przeobraża się tak, jakbyśmy zmienili nie kraj, ale co najmniej kontynent. Dla mnie osobiście ta konkretna granica jest nie tylko barierą fizyczną i prawną, lecz także rzeczywistym rozgraniczeniem poglądów i wartości.
Każda wyprawa myśliwska za naszą wschodnią granicę to dla mnie szczególnie wyczekiwany wyjazd. Już kilkadziesiąt kilometrów za przejściem granicznym z Białorusią świat przeobraża się tak, jakbyśmy zmienili nie kraj, ale co najmniej kontynent. Dla mnie osobiście ta konkretna granica jest nie tylko barierą fizyczną i prawną, lecz także rzeczywistym rozgraniczeniem poglądów i wartości. Z jednej strony skrawek lasu nazywanego przez wielu najstarszym, najbardziej naturalnym w Europie. Pełno tam i maszyn, i dziwnie wyglądających ludzi przypinających się łańcuchami do spróchniałych świerków. Z drugiej strony właściwa z nazwy puszcza zajmująca olbrzymi obszar, gdzie ludzie żyją w zgodzie z naturą. Jest tu miejsce zarówno na ochronę przyrody, jak i na gospodarkę surowcem drzewnym, a jednocześnie polowanie. Chociaż na Białorusi nieraz widziałem pnie po ściętych drzewach, a ich gospodarkę nazywa się rabunkową, to tym dzikim ostępom zdecydowanie bliżej mojego wyobrażenia puszczy. Właśnie wróciłem stamtąd z polowania na żubra, o którym chcę opowiedzieć.
Tej wyprawie towarzyszyły mieszane uczucia. Po pierwsze, słyszałem dużo złego o łowach na żubra. Wielu mówi, że to farsa bardziej przypominająca polowanie na bydło. W dodatku cała ta wojna w naszym kraju związana z odstrzałem żubrów w pewnym sensie obrzydziła mi myśliwsko ten gatunek. Na szczęście po raz kolejny na własnej skórze przekonałem się, ile są warte powtarzane plotki, oraz że na granicy świat się nie kończy.
Jak zwykle na Białorusi powalił mnie niepowtarzalny charakter tamtejszych obwodów łowieckich. Ogrom, naturalny wymiar oraz mozaika tworów przyrodniczych dają myśliwemu spore możliwości polowania zbiorowego i indywidualnego. Każdy, kto weźmie do ręki mapę, zobaczy, że większa część Puszczy Białowieskiej znajduje się na Białorusi. Ponadto po tamtej stronie stanowi ona nieprzerwany element rozległego ciągu drzewostanów. Jednak skalę tego podziału uświadamia dopiero wizyta na magicznym Wschodzie.
Łowy na żubra przybrały bardzo aktywną formę. Przez kilka dni polowaliśmy w różnych miejscach puszczy, głównie z podchodu. Białorusini wcale się nie kwapili do posadzenia nas na ambonie przy tonach karmy – zależało im na polowaniu w pobliżu pól, gdzie żubry powodują dotkliwe szkody. Wieczorne wyjścia spędzaliśmy w lesie, a poranne – na zejściach z rzepaków i ozimin. Dzięki temu przez czas polowania spotkaliśmy naprawdę dużo stad. W ogóle stany zwierzyny na Białorusi imponują. Oprócz królów puszczy w zasadzie na każdym wyjściu widzieliśmy jelenie, sarny i łosie. W trakcie łowów padł również wielki odyniec i udało się zaobserwować rysia. Wracając jednak do żubrów – myśliwsko przedstawiły się zupełnie inaczej niż te, które znam z okolić Hajnówki i Białowieży. Przede wszystkim były dzikie. Podejście stada to nie błahostka, ponieważ regularne zganianie z pól i polowania pozwoliły temu gatunkowi na Białorusi zachować naturalne instynkty. Strzał do złotomedalowego byka poprzedziły bardzo długi podchód i całe dni nieudanych prób. Można powiedzieć, że łowy były godne tego majestatycznego, prastarego zwierza.
Ze wszystkiego, co zobaczyłem i przeżyłem na ostatniej wyprawie, szczególnie zapamiętam jedną rzecz. Łowy na żubra odbyły się tak, jakbyśmy polowali na każdy inny gatunek. Nikt nie robił wielkich oczu, gdy zobaczył myśliwych albo usłyszał, że jadą oni na tego zwierza. Dla miejscowego społeczeństwa była to normalna sprawa. Powiem szczerze, że moje pierwsze skojarzenie to Zimbabwe. Zwróciłem na to uwagę tym bardziej, że podczas gdy my polowaliśmy na żubra, w Polsce zmienił się minister środowiska, a politycy znowu zaczęli rywalizować o głosy wyborcze rolników oraz środowisk antymyśliwskich. Żegnając białoruską służbę celną, pomyślałem: i gdzie nas doprowadziła ta nowoczesność? Może i żyje się u nas lepiej, ale za to tkwimy w hipokryzji. Aby zapolować na żubra, trzeba jechać do naszych wschodnich sąsiadów, mimo że niemal wszyscy naukowcy są zgodni co do potrzeby regulowania populacji tego gatunku w Polsce przez odstrzały.`
Jakub Piasecki